sobota, 10 grudnia 2016

Beata Zdziarska - Zagubiony Szlak

Bieszczady, noc wigilijna trójka zagubionych niezwykłych osób-Paweł, Marta oraz Jan. Spotykają się w schronisku, którego nie ma na mapach wraz z gospodarzem.

Tej magicznej nocy po rozgrzaniu się ciepłym napojem, każdy z bohaterów opowiada swoją historie. Każda historia opowiada o wyruszeniu w świąteczny czas w magiczne Bieszczady.

Trzy różne historie, co je łączy ?

Wspólna wigilia i Bieszczady. Jak potoczą się dalsze losy Pawła , Magdy oraz Jana po wigilijnej nocy ?





Za oknem śnieg, ogień w kominku do tego mieszkam w Bieszczadach a w dłoniach zagubiony szlak, jak nie trafić w idealny magiczny czas ? Zagubiony szlak to historia pełna uczuć, samotności, miłości, rozpaczy, a także ludzkich dramatów. Każde z nich z innego powodu w ten świąteczny czas postanowiło wybrać się samotnie w góry. Książkę czytało mi się bardzo dobrze i szkoda, że tak szybko się skończyła. Autorka w bardzo dobry sposób porusza historię głównych bohaterów. 

Spędziłam bardzo przyjemnie czas przy zagubionym szlaku i nie żałuje. Autorka pokazuje jak fatalne wybory, wpływają na dalsze życie człowieka. Bieszczady zawsze wywołują w człowieku masę pozytywnej siły, energi, wspomnień, a także przemyśleń swojego życia. Książka Beaty Zdziarskiej wywołała we mnie dobre emocje, a także wciągnęła mnie w ten magiczny świąteczny klimat.









































Za   możliwość przeczytania książki dziękuję  autorce .

czwartek, 8 grudnia 2016

Agnieszka Lingas -Łoniewska - Piętno Midasa

Główny bohater Jakub Rojalski jest bardzo przystojny, a także pasjonatem fotografii.

Podczas przyjęcia weselnego poznaje tajemniczą inspektor Karolinę Lindę, która jest szefową wydziału śledczego Wrocławskiej policji. Kobieta jest sfrustrowana, bezradna, a także przemęczona ponieważ śledztwo płatnego zabójcy stoi w miejscu. A Midas wciąż uśmierca kolejne ofiary. Wbrew obojga zainteresowanych jednorazowy incydent przeradza się w romans. Jakub uświadamia sobie, że nie jest w stanie dłużej tłumić w emocji, jakie mu towarzyszą.

Na jego drodze stanie Anka,magister farmacji, a także maltretowana żona gangstera. Jak Jakub jej pomoże ? Czy Anka zemści się na mężu ? Jak potoczy się romans Karoliny i Jakuba ?





Piętno Midasa posiada dwa zakończenia i każdy może wybrać sobie, które chce.

Książka balansuje dużą dawką przeróżnych emocji, jest po części niebezpieczna, lecz nie tylko. Nie łatwo jest czytać tak emocjonującą książkę. Agnieszka Lingas -Łoniewska z każdą książką pokazuje nam w dużym stopniu emocjonalny poziom swoich możliwości. Raz przepływa w Tobie fala gniewu, cierpienia, a potem szybko zmienia bieg na fale radości, szczęścia, miłosnych uniesień. Nie boje się powiedzieć, że autorka mnie rozwaliła emocjonalnie na drobne kawałeczki, mam nadzieje, że uda mi się je pozbierać. Za każdym razem, gdy czytam twórczość Agnieszki Lingas -Łoniewskiej nie mogę przez dłuższy czas się pozbierać i przez cały ten czas, szukam tego czegoś w następnych jej powieściach. Nie muszę wam już chyba mówić, że Piętno Midasa mogę śmiało wam polecać, bo naprawdę warto jest przeczytać  książkę, a także każda powieść autorki.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnctwu Nova Res . 

środa, 7 grudnia 2016

Natalia Janoszek - Za kulisami Bollywood

Za kulisami Bollywood jest to krótka biografia aktorki Natalii Janoszek. W swojej książce autorka opisuje swoją historię związane z pierwszymi krokami w modelingu, w konkursach piękności, w których reprezentowała Polskę. Także poznajemy początki w karierze aktorskiej, jak została zauważona przez producentów Bollywood , a także swojej pierwszej podróży do Indii mimo trudności w zdobyciu wizy. Natalia pochodzi z Bielsko-Białej, jest absolwentką Business Program na Uniwersytecie Warszawskim. Zdradza nam jak wyglądało jej pierwsze wystąpienie na scenie. Bardzo kocha podróże po świecie, muzykę , dobre kino, a także taniec. W swoich zapiskach pokazuje jak mała szara myszka potrafi zabłysnąć w wielkim świecie Bollywood.




Biografie to nietypowe książki . Opowiadają nam historie życia wielu ludzi . Dzięki nim możemy wielu aktorów , piosenkarzy, a także wielu innych ludzi poznać bliżej . Dla mnie biografia to otworzenie się danej osoby dla innych , jej serca , pozwala nam wkroczyć w jakiś sposób w swój świat . Pozwala otworzyć dla nas swój domek zamknięty na klucz ze swoimi wspomnieniami , tajemnicami, a także uczuciami tymi dobrymi jak tymi złymi .

Osobiście uwielbiam czytać biografie , często po nie sięgam i cieszę się, że biografia Natalii Janoszek , będzie idealnie komponować się w mojej biblioteczce .




































 ( zdjęcie jest edytowane ) 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictu Helion - Editio White , a także autorce. 

wtorek, 6 grudnia 2016

Wywiad z Natasza Socha

Grudzień to magiczny czas. Czas Świąt, radości, pełen zimowej bieli. I właśnie w ten magiczny czas wraz z Grażyną z Czytaninka chciałybyśmy Was zaprosić na wywiad z wyjątkową autorką Nataszą Sochą.






  1. Jak rozpoczęła się Pani przygoda z pisaniem?
Kiedy byłam dzieckiem przez głowę przewijały mi się wszystkie możliwe zawody świata, z których do najciekawszych zaliczałam: łyżwiarkę figurową, fryzjerkę oraz panią robiącą twaróg. Kiedyś na koloniach zaliczyliśmy wycieczkę do pobliskiej mleczarni, w której pewna pani opowiedziała nam jak się robi ser i nawet to pokazała. Uznałam ją za najbardziej fascynującą kobietę na świecie. I na pytanie nauczycielki co chcemy robić w przyszłości, odpowiedziałam z uśmiechem: twaróg. Potem chciałam zostać lekarzem chirurgiem, ale okazało się, że nie było chemii między mną a chemią. Oraz fizyką. Koniec końców wylądowałam na dziennikarstwie i rozpoczęłam swoją przygodę z pisaniem. Najpierw do gazet, magazynów kobiecych, portali internetowych, a później napisałam swoją pierwszą książkę pt. „Macocha”. Historia została wymyślona, choć sam pomysł powstał niejako w oparciu o własne doświadczenia. Ja co prawda nie znalazłam się w sytuacji, w której dzieci mojego męża stanęły w drzwiach z walizką, ale wyobraziłam sobie co by było, gdyby rzeczywiście tak zrobiły. Nie ma u nas społecznego przyzwolenia na bycie macochą, która też ma swoje lęki, obawy i prawo do głośnego wypowiedzenia tego, co naprawdę myśli. Stąd pomysł na książkę.


  1. Jest dziennikarką, felietonistką, pisarką, a także malarką i ilustratorką.” Którą z tych czynności zatem lubi Pani wykonywać najbardziej?
Zdecydowanie pisanie. Lubię ten moment, kiedy zdobyłam już wszystkie potrzebne materiały, zrobiłam dokumentację, wstępny plan i wreszcie siadam przed czystym plikiem worda. Piszę pierwsze zdanie i w tym momencie otwierają się kolejne drzwi w mojej głowie, które prowadzą różnymi ścieżkami do zakończenia. Siadając do nowej książki, nigdy nie wiem w stu procentach jak ona się potoczy. To przychodzi samo, w trakcie pisania. I daje ogromną satysfakcję, kiedy wszystkie pozaczynane wątki spływają w końcu w jedno miejsce. I mają sens.


  1. Awaria małżeńska” to powieść, którą napisała Pani wspólnie z Magdaleną Witkiewicz. Jak wyglądało powstawanie tej książki? Czy pisanie wspólnie z kimś jest trudne?
Jest bardzo trudne, bowiem każdy z nas ma inny tryb pisania, inne podejście do swojej pracy, no i oczywiście inny styl. Czytelnik widzi tylko efekt końcowy, który w przypadku „Awarii” rzeczywiście się udał. Ale nie planuję kolejnej wspólnej książki.

  1. Wiemy, że lubi Pani jeździectwo. Dla niektórych osób, konie śmierdzą. A co Pani o tym sądzi?
Niektórym śmierdzą konie, innym ludzie. To zależy na kogo w życiu trafimy i jaki smród nasz nos toleruje. A tak na serio – to jest to typowa plotka, która zaczęła żyć własnym życiem. Raz jeden siedziałam na koniu i to tylko dlatego, że podobał mi się instruktor. Ale zrezygnowałam z tego zauroczenia po tym, jak koń zrzucił mnie z siodła. Od tamtego czasu nie jeżdzę konno, więc moje zdanie na temat jeździectwa mogłoby być niemiarodajne.


  1. Urodziła się Pani w Poznaniu, ale tworzy w niewielkiej niemieckiej wsi. Czy warunki Polskie nie sprzyjają pisaniu?
Nie sądzę, żeby warunki danego kraju miały jakikolwiek wpływ na pisanie. Piszę w Niemczech, bo tu mieszkam, a nie dlatego, że polski klimat źle wpływa na moje uderzanie w klawisze komputera . Poza tym, kiedy w Polsce jestem dłużej – tak jak na przykład latem przez parę tygodni – to zawsze zabieram ze sobą laptopa lub grube notesy i w wolnych chwilach pracuję.
  1. Gdyby mogła Pani zmienić coś na tym świecie, co by to było i dlaczego właśnie to?
Wysłałabym wszystkich wrednych ludzi na inną planetę. Mogliby tam wspólnie żyć i wygryźć się wzajemnie. Ten, który by pozostał i tak usechłby z tęskonoty za niemożnością zrobienia komuś świństwa.
  1. Biuro przesyłek niedoręczonych” to Pani najnowsza powieść. Czy w Pani życiu zdarzyła się taka niedoręczona przesyłka i żałuje Pani, że nie dotarła do adresata?
Napisałam kiedyś list, którego nigdy nie wysłałam, bo nie miałam adresu. To były czasy wieku nastoletniego, kiedy wszystko jest dramatem, a zwykły uśmiech – miłością na całe życie. Ten list mam do dzisiaj. Znalazłam go przypadkiem w piwnicy, w jakimś kartoniku z pamiątkami, a kiedy zaczęłam czytać wpadłam na pomysł tej właśnie książki. Siedziałam w piwnicy co najmniej godzinę i notowałam na szybko to, co wpadło mi do głowy. Kiedy odrobinę przemarznięta wdrapałam się pod schodach do domu, szkielet „Biura” był już całkiem stabilny i miał solidne fundamenty.
  1. Wydała Pani swoje dwie najnowsze w bardzo krótkim odstępie czasowym. Jak Pani tego dokonała?
Ta świąteczna opowieść jak już wspomniałam, powstała w mojej głowie bardzo spontanicznie i dość przypadkowo. Nie miałam żadnej pewności, że zdążę ją napisać, ale ta książka jakoś sama ze mnie wypłynęła. Dawno nie pisało mi się tak dobrze, lekko i bez żadnego stresu, że coś się nie układa. Czasem powieść, którą tworzymy bawi się z nami, droczy i nie chce współpracować. Trzeba dużo czasu i silnej woli, żeby ją zmusić do posłuszeństwa. A czasem niesie nas jak rzeka.
  1. Niedługo święta. Jak będzie Pani spędzać ten magiczny czas?
Najzwyczajniej i jednocześnie najpiękniej jak się da – w domu.
  1. W jaki sposób zrodziła się u Pani pasja/miłość do książek?
Książki czytam od dziecka. To były czasy bez smartfonów, bez telewizji 24 godziny na dobę i bez komputerowych gier. Grało się w koraliki, kapsle, skakało w gumę i czytało na potęgę. Rogaś z Doliny Roztoki, Ferdynand Wspaniały, O psie, który jeździł koleją, Dzieci z Bullerbyn, Pippi Pończoszanka, Rodzina Sawanów, Majka ze Złotego Brzegu – ja chyba przeczytałam wszystko, co się wtedy ukazywało. Najpiękniejszym prezentem była książka i czekolada z okienkiem. Kiedyś dostałam na imieniny sześć egzemplarzy tej samej książki, bo akurat rzucili ją w księgarni. To były „Historyjki o żarówce”, swoją drogą niezwykle fajne.
W dzisiejszych czasach o wiele trudniej jest zachęcić dziecko do czytania, bo z każdej strony łypią na nie inne atrakcje – gadające zabawki, „ajfony”, „ajpady”, interaktywe hełmy, miecze i x-boxy. I jak tu przebić się z zadrukowanym papierem? Jedynym wyjściem jest metoda na Szeherezadę. Ona, aby uniknąć śmierci opowiadała księciu ciekawe historie i urywała w najciekawszym momencie. Ja robiłam dokładnie tak samo czytając moim dzieciom. Dochodziłam do momentu, w którym smok zbliżał się do królewicza, albo mały lisek stawał nad przepaścią i... zamykałam książkę. Ten wrzask, że tak nie wolno, że mam czytać dalej, że oni teraz nie zasną – bezcenne. Z czasem pojawił się u nich tzw. głód ciągu dalszego. Chociaż głód gier w komórkach też niestety widzę.
  1. Jaki gatunek książek lubi Pani najbardziej?
Najbardziej lubię książki niedorzeczne, absurdalne i takie, w których autor bawi się językiem. Kocham Borisa Viana, bo miał w głowie chaos, z którego powstały najbardziej odjechane historie, jakie kiedykolwiek przeczytałam. „Wygolony był na gładko, lecz skóra jego policzków niebieszczyła się jak grzbiet surowej makreli”. Uwielbiam takie zdania. Czytam też Nesbo, Zafona, Mendozę, Alice Munro. No i zawsze będę wielbić Talkiena za „Władcę Pierścieni”.
  1. Grudzień to taki magiczny czas. Święta, spotkania z rodziną, wspólne rozmowy. A czy w tym właśnie momencie poświęca Pani choć odrobinkę czasu na pisanie?
Planuję nie pisać.... Ale chyba mam deadline do 5 stycznia... ;-)





Autorce dziękujemy za poświęcony czas   i za wspaniały wywiad ;)

Anna Sakowicz - Złodziejka Marzeń

Joanna główna bohaterka jest czterdziestoletnią nauczycielką. Samotnie wychowuje córkę Lusię. Zmęczona pracą postanawia wybrać się na urlop zdrowotny, by móc wreszcie realizować swoje marzenia. Plany Joanny szybko ulegają zmian, zamiast odpoczywać musi wyjechać ii zaopiekować się chorą ciotką. Pobyt w Starogardzie Gdańskim zmienia Joannę, zaczęła pisać, a także prowadzić śledztwo dotyczące swojego przystojnego sąsiada. Postanawia także udzielać się w hospicjum. Jak urlop, a także nieoczekiwany wyjazd zmieni życie Joanny ?







Złodziejka marzeń jest to pierwszy tom historii Joanny. Książka jest napisana w zabawny, optymistyczny, a także w poważny sposób co daje jej uroku. Jak dla mnie autorka pokazała nam swój znakomity talent. Bardzo miło spędziłam czas przy jej powieściach. Autorka w idealny sposób pokazuje w książkach,jak nigdy nie jest za późno, by iść od nowa nowymi ścieżkami w życiu. I myślę, że uda mi się w najbliższym czasie przeczytać kontynuacje losów Joanny. Z czystą przyjemnością mogę wam polecać nie tylko Złodziejkę marzeń , lecz cała twórczość Anny Sakowicz. Ponieważ naprawdę warto sięgać po twórczość polskich autorów nie tylko tych zagranicznych. Mamy bardzo dużo dobrych autorów polskich a często jest tak, że albo ich nie znamy, nie słyszeliśmy o nich albo nie chcemy czytać ich książek. I to jest nasz największy błąd, bo częściej sięgamy po twórczość właśnie zagranicznych autorów.




























Za  możliwość przeczytania książki dziękuję autorce .

niedziela, 4 grudnia 2016

Stephanie Laurens - Kochając Rose

Dla świata łotr Malcolm Sinclair, który cudem uniknął śmierci został już pogrzebany. Jednak przeżył i udało mu się odzyskać sprawność. Teraz jako zupełnie inny człowiek Tomas Glendower chce odpokutować dawne przewinienia. Gdy po latach wraca do swojego wiejskiego zacisznego domu nieoczekiwanie zastaje tam wdowę z dwójką dzieci. Wdowa o imieniu Rose udaje służącą , którą z pewnością nie jest i nigdy nie była. Jej tajemnice Tomas poznaje, dopiero gdy niebezpieczeństwo jest bardzo blisko. Mężczyzna wierzy, że jego życie zostało oszczędzone, by ocalić Rose i dzieci, nawet za cenę własnego życia.






Książka pomimo swojej grubości zaciekawia czytelnika. Cała akcja dzieje się w połowie XIX wieku. Jest bardzo przyjemna i dobrze się ją czyta. Lecz mnie nie urzekła, brakuje mi w niej tego czegoś. Bohaterowie są dobrze skonstruowani. Pomimo jednak swoich plusów brakowało mi tego efektu wow. Polecam ją jednak wam byście sami mogli ją przeczytać i wydać jej opinie. Książka bardzo mnie zaciekawiła na samym początku, lecz im dalej ją czytałam to uwierdziałam się w przekonaniu, że jednak nie jest dla mnie. Ale czy mam słuszność, to sami musicie się przekonać i po nią sięgnąć.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Biś .